TOP 10: Marrakesz
czwartek, marca 29, 2018
W zeszłym tygodniu pokazywałam Wam jak zorganizować tygodniowy wyjazd do Maroka za 850 złotych, więc dzisiaj czas na pierwszą afrykańską relację. Zabieram Was na spacer po bardzo osobliwym Marrakeszu! Głośny, chaotyczny, tani, bardzo specyficznie zorganizowany, ale też na swój sposób urzekający - co warto zrobić w najpopularniejszym mieście Maroka?
Na Jemaa El-Fna
Cały Marrakesz kręci się wokół pewnego dzikiego miejsca. Takiego niby-rynku, który w nocy staje się wielką jadalnią i centrum handlowym, gdzie atmosfery dodają wszechobecne kakofoniczne dźwięki wygrywane przez lokalnych artystów. Obok ciebie ktoś zaklina fletem kobrę, a dwa metry dalej inny gość zaklina inną kobrę w kompletnie inny sposób. Wszystko to w połączeniu z koncertem dwóch ulicznych zespołów daje całkiem absurdalny miks.
W międzyczasie trwa uliczny turniej łapania butelek coli na wędkę...
... henna-artystki łapią cię za ręce, żeby narysować najs flałer as prezent dżast for ju, a nawoływacze z ulicznych restauracji co 2 metry wciskają swoje menu prosto w twarz. Witamy na Jemaa El-Fna!

- Where are you from? - pyta jeden z restauracyjnych nawoływaczy.
- Poland. We’re not hungry, thanks!
- Oh, Poland! Come here! Sraczka za darmo! Sraczka za darmo!
No i oczywiście, że poszliśmy tam coś zjeść. Nawet przeżyliśmy. Jelita też.
1: Jedz zupę za 1 zł i omlety za 2 złote
Jemaa El-Fna to prawdziwy raj taniego jedzenia. Codziennie próbowałam nowych dań, lecz tradycją stała się wieczorna zupka za złotówkę (3 MAD), czyli słynna marokańska harira. Smakowała jak niedoprawiona pomidorówka z dodatkiem jakiegoś makaronu i ciecierzycy, do której za 1 dirhama (30 groszy) można było wziąć sobie jajko. Do tego codziennie do brzucha trafiał jeszcze tadżin (po prawej), naprzemiennie z kuskusem (po lewej).
Hitem był też Pan od Bułek z Omletem wysmarowanych ziemniakiem z cebulą. Za porcję, której nie byłam w stanie sama zjeść płaciło się 5 dirhamów, czyli jakieś 2 złote!!! Dodatkowo do kanapki dostawaliśmy miętową herbatkę i ziemniaka w mundurku z przyprawami w ramach przystawki, a Pan od Bułek z Omletem z gracją rozkładał przed nami plastikowy chwiejący się stolik, aby uprzyjemnić konsumpcję tego wykwintnego dania za dwa złocisze polskie. Czysta elegancja.
10 MAD = 3,60 PLN
2: Pij sok pomarańczowy za 1,20 zł i dzbanek miętowej herbaty za 3 złote
Świeże wyciskane soki z owoców uwielbiam, lecz w Polsce wiecznie odstraszają mnie ceny. A w Maroku na głównym placu szklanka świeżego soku pomarańczowego kosztowała… całe 4 dirhamy, tj. 1,20 zł. Jeśli będziecie chcieli zmieszać dwa owoce zapłacicie 10 dirhamów, czyli ponad 3 zł. NO RAJ.
![]() |
taka zadowolona byłam! |

3: Oglądaj zachody Słońca na dachach kawiarni przy Jemaa El-Fna
Jako, że zachody Słońca z podróży kolekcjonuję to wypadało złapać jakiś i w Maroku. Udało się to dopiero ostatniego wieczora na dachu Cafe de Glacier znajdującej się na głównym placu. Jamaa El-Fna otaczają restauracje i kawiarnie z tarasami na dachu, z których można obserwować chaos i zgiełk panujący na dole. Po 18 tarasy te stają się idealnym punktem widokowym do obserwacji zachodu Słońca. Usiądź więc, kup miętową herbatkę i patrz na fioletowo-różowo-pomarańczowe niebo i wsłuchaj się w kakofonię placu Jemaa El-Fna.
4: Zjedz miseczkę ślimaków za 2 złote
Skoro w Tajlandii odważyłam się zjeść skorpiona, to marokańskie gotowane ślimaki nie mogły mnie pokonać! 5 dirhamów za małą porcję? Żal nie spróbować! Dostaliśmy miseczkę, nabiliśmy ślimaka na wykałaczkę, wyciągnęliśmy delikwenta ze skorupki i... gryziemy.
I wiecie co? Podobnie jak ze skorpionem, ślimaki nie były takie straszne. Lekko gorzkie, trochę ostre, a konsystencja gumowa. Ponownie nie kupię, ale spróbować było warto, bo to całkiem ciekawe doświadczenie. :)
Zostań shopping queen!
Cudowne marokańskie ceny dotyczą nie tylko jedzenia, ale także wszelakich pamiątek, ozdób do domu, kosmetyków, przypraw i ubrań. Co chwilę zatrzymywaliśmy się przy każdym stoisku przeglądając wszystkie kolorowe dywaniki, setki bluz marki oridżinal fejk Suprim, przerzucając sterty biżuterii i świecących się portfelików. Jak tu nie wpaść w zakupowy szał, podczas gdy butelka olejku arganowego jest tu o połowę tańsza niż w Polsce, a za trzy skórzane kosmetyczki płaci się 20 MAD (9 PLN)?!
5: Spróbuj się niezgubić w nielogicznych ulicach i straganach Marrakeszu
Naprawdę nie wiem, kto stworzył plan uliczek Marrakeszu i czy w ogóle ktoś to przemyślał, ale poruszanie się po centrum to absolutna abstrakcja. Pomijając, że GPS ledwo działa, a Google Maps wielu uliczek po prostu nie widzi to ulice wraz z wieczornym zamknięciem stoisk przechodzą totalną metamorfozę. Możesz chodzić po okolicy cały dzień, a kiedy już ci się wydaje, że powoli ogarniasz gdzie się znajdujesz to sklepy się zamykają, a ty ponownie czujesz się jakbyś nigdy wcześniej nie postawił stopy w tym miejscu.

![]() |
ja i nowy zakup - riel fejk Rejbans |
Tutaj na przykład pan sprzedawał chustki do włosów za 1 dirhama, czyli za 36 groszy za sztukę!
A tak wygląda marokański elektryk.
6: Przejedź się za 2 złote segway'em pod Meczetem Księgarzy
Mnie coprawda takie rzeczy mało cieszą, ale znajomy uznał to za jeden z lepszych punktów wyprawy do Maroka i dlatego hooverboard trafia na listę TOP 10 Marrakeszu. Zaraz po wyjściu z Jemma El-Fna znajduje się słynny Meczet Księgarzy - dużo spokojniejsze miejsce, gdzie warto przysiąść żeby odpocząć od zgiełku i… pojeździć segwayem. Taka atrakcja w Polsce kosztuje ok. 120 zł za godzinę, a w Maroku na 5 minut można było wypożyczyć ten sprzęt za lekko ponad 2 złote. Just for fun! :)
7: Targuj się, bo speszal prajs dżast for ju może być jeszcze niższa
Przyznaję się bez bicia, że proces targowania jest dla mnie bardzo stresujący i bez trudu można mi wcisnąć każdy produkt za wyższą kwotę. W Kambodży na przykład wcisnęli mi wątpliwej jakości sukienkę za 15 dolarów i tandetny pierścionek za 9 dolców. Wtedy usprawiedliwiałam to swoim dobrym sercem i chęcią wspierania kambodżańskiej gospodarki, ale w Maroku postanowiłam się już tak łatwo nie dać. Zmotywowana byłam, ale koniec końców porażkę poniosłam sromotną i oczywiście dałam się wrobić nie raz. Czyli po staremu, bez zmian.

Na szczęście mój znajomy nie miał już tego problemu i wytargował mi tańsze riel fejk Rejban okulary, za wycieczkę nad wodospady zamiast 600 MAD (350 PLN) za dwie osoby zapłaciliśmy 350 MAD (120 PLN), a początkową cenę 100 MAD (37 PLN) za tatuaż z henny udało mu się zbić do 20 MAD (7,50 PLN). Tak więc - jeśli lubisz więc trochę ponegocjować, to w Maroku będziesz w swoim żywiole! Ja... no niestety w nim nie byłam.
Jedź na wycieczkę!
Marrakesz jest świetną bazą wypadową do trzech interesujących miejsc: Essaouiry, wodospadów Ouzoud i pustyni Sahary. Essaourię odpuściliśmy ze względu na brak czasu, ale nocy na Saharze i wypadu nad Ouzoud Falls pominąć nie mogliśmy. Takie zorganizowane wycieczki są całkiem tanie i jeśli tak jak ja zdecydujecie się na przylot do Marrakeszu na tydzień, to koniecznie wciśnijcie je w program swojego wyjazdu.
8: Zjedz obiad z widokiem na tęczę stworzoną przez 5. najwyższe wodospady na świecie
Mowa tu o Ouzuoud Falls - przeogromnych wodospadach, które są piątymi najwyższymi na świecie i drugimi w Afryce. Z Marrakeszu jedzie się tam 2,5h w jedną stronę i koszt takiej zorganizowanej jednodniowej wycieczki to około 70 złotych.
Na miejscu czekać będzie Was bardzo przyjemny trekking na szczyt wodospadów z przystankiem na lunch z przecudownym widokiem! Wodospady tworzą tęczę, co sprawia, że widoki są jeszcze lepsze, a po drodze spotkacie też dodatkowo sporo małpek, które można bez obaw karmić orzeszkami. Widzicie tę słodycz?

9: Śpij w namiocie na Saharze i wróć stamtąd na wielbłądzie o wschodzie Słońca
Wyjazd na noc na Saharę był centralnym punktem wypadu do Maroka. Temat takiej zorganizowanej wycieczki to materiał na osobny wpis, ale już teraz powiem Wam że absolutnie nie możecie odpuścić nocowania na Saharze. Najpierw przejedziesz się górami Atlas, zobaczysz dwie marokańskie kasby, przejdziesz się wzdłuż potoku kanionu Dades, a potem na wielbłądzie podjedziesz do obozu na Saharze, gdzie wraz z Berberami zrobicie ognisko. A o 5 rano o wschodzie Słońca, ponownie na grzbiecie wielbłąda wrócisz do cywilizacji. Jedna z ciekawszych rzeczy, jakie zrobiłam w życiu!

Czy to nie jest niesamowite? A po drodze czekają Was jeszcze takie widoki:



Jeśli nadal jakimś cudem jesteście nieprzekonani, to wpadajcie na bloga Miniomków. Byli na Saharze dwa tygodnie przede mną i zdjęcia jakie przywieźli to totalny kosmos!
Rozpieść się!
10: Śpij w riadzie!
Podczas gdy w Europie Zachodniej i Skandynawii najchętniej zawsze spałabym w namiocie lub najtańszym hostelu, tak w tańszych krajach lubię czasem skusić się na mały luksus. Dwunastoosobowe współdzielone pokoje naprawdę mi nie straszne, ale od czasu do czasu lubię się jednak rozpieścić i lekko poluzować budżet. W ten sposób wylądowałam na jedną noc na 35. piętrze wieżowca z basenem w Bangkoku za 100 zł za noc, a w Maroku udało się złapać pokój w prawdziwym riadzie z własnym balkonem, łazienką, ogrzewaniem i wybitnie obfitym śniadaniem podawanym przez kelnera za 50 zł za osobę za noc.
A czym jest taki riad? To typowy marokański dom z oknami zwróconymi do środka i dziedzińcem pośrodku budynku. Spora część z nich ma dodatkowo basen, ale żeby taki złapać w super cenie trzeba będzie się mocniej potargować. Nasz riad nazywał się Riad Dar M'Chicha i znajdował się 10 minut od głównego placu Jemma El-Fna. Za taką cenę bardzo polecam! Super standard, pyszne śniadanie i niesamowicie pomocna i ugodowa obsługa. Skuś się chociaż na jedną noc - nie można być w Maroku i nie nocować w tradycyjnym riadzie!
Jeśli chcecie 60 zł zwrotu za zarezerwowany nocleg, to bookujcie z tego linku: https://www.booking.com/s/14_6/2a67ec67 W zamian ja też dostanę 6 dyszek na swoje kolejne wojaże, także z gory dzięki! :)
I wszystkie te atrakcje zmieściłam w kwocie 850 złotych. O tym, jak taki budżetowy wyjazd zorganizować przeczytacie w poprzednim poście >>tutaj.
photo credits @liezexmusic, dziękiiiiii!
pełna galeria zdjęć z wyjazdu >>tutaj
photo credits @liezexmusic, dziękiiiiii!
pełna galeria zdjęć z wyjazdu >>tutaj
34 komentarze
O wow! Tyle atrakcji w takiej cenie?! Niesamowicie. A mieszczą się tu też bilety lotnicze, czy na to masz osobny budżet? Poza tym świetne miejsca:)
OdpowiedzUsuńBilety lotnicze miałam za darmo - voucher od Ryanaira za odwołane loty, haha. Ale normalnie bilety w dwie strony kosztowały ok. 250 zł, także łączny koszt wyjazdu delikatnie przekracza 1000 zł. :)
UsuńPięknie :) cudowna wycieczka
OdpowiedzUsuńO matko ślimaki! Ja to bym chyba nie dała rady. Ale nocleg na pustyni powrót wielbłądami o wschodzie słońca brzmi super!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia. Maroko mnie kusi!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu relacje :)
OdpowiedzUsuńO Maroko marzę od dawna. Póki co porzuciłam to marzenie ale z pewnością do niego powrócę!
OdpowiedzUsuńMusi być naprawdę klimatycznie <3
OdpowiedzUsuńCudowne to wszystko aż chciałoby się tam teraz znaleźć
OdpowiedzUsuńsuper post, bardzo inspirujący
OdpowiedzUsuńMusi być tam przepięknie!
OdpowiedzUsuńWow ale zdjęcia:) jestem oczarowana
OdpowiedzUsuńOd dawna Maroko jest na mojej bucketlist, a twój post mnie jeszcze bardziej zachęcił do jego odwiedzenia ;) tez bym się skusiła na taki riad, te ceny w krajach arabskich są mega niskie :D lubię taki klimaty, byłam w Tunezji kilka razy i też zawsze oczarowują mnie ich targi, kuchnia no i te piękne miasteczka <3 obserwuję i udanych podróży!
OdpowiedzUsuńPS. Ślimaków i tak bym nie zjadła (ani skorpiona) xd
Piekne zdjęcia, pewnie piekne wspomnienia bo miejsce tez piekne.
OdpowiedzUsuńO jak zazdroszczę <3
OdpowiedzUsuńByłam w Maroku pod koniec grudnia z chłopakiem i niestety wyjazd wymęczył nas bardzo.. Ogólnie kocham podróze, w zeszłym roku podróżowałam w sumie non stop, ale Marrakesz nie zachwycił mnie wcale.. smród na ulicach no i każdy chciał naszą kasę.. Z tym jedzeniem mieliśmy tak samo XD tylko raz wybraliśmy się na ten plac coś zjeść, przejść się w spokoju nie dało XD też padały pytania skąd jesteśmy, jak odp że z Polski to od razy była odp "a... Robert Lewandowski XD" Mój chłopak miał gorzej, bo jest z włoch, wiec jeszcze bardziej go męczyli :P Ogólnie Maroko tak, Marrakesz nigdy więcej... Po Maroku mieliśmy wykupione bilety od razu do Izraela, ale zrezygnowaliśmy, bo po 11sto dniowej wycieczce sił już nie miałam :P
OdpowiedzUsuńOgólnie piękne zdjęcia i super blog :) Pozdrawiem i obserwuję :)
Przypomniałaś mi nasz wyjazd do Maroka... Marrakesz uwielbiam! I to tam - właśnie na placu Jemaa el-Fna - doskonaliłam swoje umiejętności w targowaniu ;) Mimo ograniczeń w bagażu, udało się przywieźć do domu kilka naczyń do tadżinów, do tego mieszankę ichniejszej przyprawy do tego dania - przez jakiś czas po powrocie mogłam przypomnieć sobie tamtejsze smaki, które oczarowały moje kubki smakowe. Przyprawa się skończyła, wspomnienia troszkę przyblakły - chyba pora tam wrócić ;)
OdpowiedzUsuńMaroko fajne ale w Marakeszu niestety nie byliśmy, mam ochotę tam wrócić bo mało widzieliśmy z małymi dziećmi :)
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalny kraj, mega kolorowy :) Chciałabym go zobaczyć!
OdpowiedzUsuńWitam cię bardzo serdecznie w ten ciepły kwietniowy dzień jestem pod ogromnym wrażeniem że udało się zorganizować tak wspaniałą wycieczkę tak super wypad za taką kwotę Oj Z chęcią bym zwiedziłem Marakesz zobaczyła wszystko na własne oczy powąchał a te zapachy i już się rozmarzam hahaha dzięki ci śliczne za te wszystkie opisy za te wszystkie zdjęcia bo mogłam zobaczyć coś czego Z pewnością nie będzie mi dane zobaczyć na własne oczy tak tak wieczna pesymistka pozdrawiam cię bardzo serdecznie i życzę ogrom wspaniałych i udanych wycieczek
OdpowiedzUsuń💁 odnowionaja.blogspot.com
Zapraszam Cię serdecznie na bloga swej Przyjaciółki Agnieszki , która chwyta piękne chwile w swój obiektyw , ale również pisze życiowe przesłania z serca dla drugiego człowieka .
Pozdrawiam serdecznie Sylwia 😊
Marakesz jest cudowny! Miałam kiedyś przyjemność posiedzieć na dachu takiej kawiarni! Nie miałam jednak wcześniej pojęcia o ślimakach ��
OdpowiedzUsuńMarzę o Marrakeszu! W tym roku już prawie zamówiłam bilety - ale niestety mój mąż nie był do końca przekonany i ostatecznie nie dał się namówić. Ale to zakupowe egzotyczne szaleństwo wciąż mnie kusi - więc będę go urabiać ;)
OdpowiedzUsuńSuper, aż zazdroszczę
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ;) ja jednak jak na razie bałabym się jechać do Marakeszu.
OdpowiedzUsuńCo za piękne zdjęcia! Od razu ma się ochotę wybrać nad wodospady lub spędzić noc na Saharze :)
OdpowiedzUsuńEch tak wspaniałe opowiadasz o jedzeniu ,
OdpowiedzUsuńże aż sama mam ochotę na coś innego
i takie to wszystko tanie :-)
Great post dear ♥
OdpowiedzUsuńjanalukic.blogspot.com
Wspaniała fotorelacja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:))
xxBasia
Super fotki :)
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałam że tam jest aż tak tanio i ogólnie wizualnie również mi się podoba. W kwestii targowania jestem mistrzem :D
OdpowiedzUsuńJakie magiczne miejsce ;)
OdpowiedzUsuńKolorowe miejsce tętniące życiem! pełne dźwięków i zapachów :)
OdpowiedzUsuńWcale nie jest tak tanio jak piszesz. Owszem, można przez cały wyjazd jeść mało smaczne zupy za 2zł, ale czy o to chodzi? W kanajpach przy placu za obiad trzeba zapłacić ok. 120-140 MAD, czyli jakieś 40-50zł (np. kurczak z warzywami). Czym dalej od placu tym taniej, ale nadal ok. 30zł. Jeżeli chodzi o zakupy to trzeba się targować i płacić mniej więcej 1/3 ceny wyjściowej. Tanie są produkty skórzane. Ja za torbę podróżną dużą skórzaną zapłaciłam 350MAD czyli jakieś 140zł. Cena wyjściowa 1100.
OdpowiedzUsuńNie widziałam w Maroku nigdzie takich cen, o jakich piszesz szczerze mówiąc. Tutaj dodawałam nawet zdjęcia menu z restauracji - np. taras na głównym placu: http://www.jakchcetomoge.pl/2018/03/tydzien-w-maroku-za-850-pln-kosztorys.html
UsuńI tak, targowanie tam to obowiązek! Nie kupowałam żadnych toreb, ani ciuchów, a raczej olejki, kosmetyki, jakies mniejsze pamiątki i były niesamowicie tanie. :)